Bydgoszcz

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Posąg Łuczniczki – jeden z symboli miasta
Stare Spichrze

Bydgoszcz – miasto w Polsce, siedziba wojewody województwa kujawsko-pomorskiego.

  • Bydgoszcz – jedyne miasto moje, tutaj ujrzałam świat
    Tutaj jedynie, tylko tu wspomnień znajduję ślad
    Bydgoszcz najmilsze miasto w świecie, tu się nie wstydzę łez
    Kochaj to miasto tak jak ja, bo warte tego jest
    (…)
    A może ktoś tu pośród was za innym miastem tęskni
    Gdzie jest to miasto
    Czy jest daleko, czy w innej świata części
    Zapewniam cię, że w mieście twym to samo słońce świeci
    A kochać można nie tylko swoje, lecz cudze dzieci też
    Tu w Bydgoszczy ławkę w parku też odnajdziesz
    Słowik dla ciebie tu zaśpiewa
    W lesie dokoła miasta szumią drzewa
    A wiatr rozwiewa słowa te.
  • Bydgoszcz stworzyła rzeka – Brda.
    • Autor: Krystyna Romeyko-Bacciarelli
  • Bydgoszcz, ty i twoja rzeka,
    Ona płynie, a ty czekasz.
    Jak w małżeństwie wspólny los –
    Różne myśli, jeden głos…
    Bydgoszcz, ty i twoja rzeka,
    Tak wiernością swą urzekasz,
    Że w przeciągu tylu lat
    Nikt z nas nie wyjechał w świat…
    • Źródło: Miasto nad Brdą Franza Adolfa Jeskego w przekładzie Stefana Pastuszewskiego
  • Czuję więź z tymi wszystkimi, dla których Bydgoszcz jest moim miastem.
  • Do Bydgoszczy zbliża flota się totalnie uzbrojona
    Popularny pięściarz, jego twarz jakaś znajoma
    Dwóch rywali pokonał na potańcówce w „Mózgu”
    I boi się mafii, chyba trafił na Rusków
    Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki
    Stan wyjątkowy – zawsze smaczny i zdrowy
  • Piją z beczki, nie pijani,
    To bydgoscy są ułani.
    Zawsze łasy na niewiasty,
    To ułanów pułk szesnasty.
    • Źródło: piosenka ułańska o 16. Pułku Ułanów Wielkopolskich im. gen. Gustawa Orlicz-Dreszera
  • Przeto my, Kazimierz z Bożej Łaski król Polski i pan dziedziczny ziem krakowskiej, sandomierskiej, sieradzkiej, łęczyckiej, kujawskiej i pomorskiej, podając do wiecznej pamięci, zawiadamiamy wszystkich i każdego z osobna, tak teraz żyjących jak i w przyszłości, którzy treść niniejszego pisma będą czytać, że, ponieważ powinniśmy z urzędu królewskiego nam danego przez Boga pomnażać coraz bardziej pożytki naszego królestwa, by stąd dochód teraźniejszy i przyszły wzrastał dla nas i dla naszych następców, biorąc nadto pod uwagę stałą i niezwykłą mądrość przezornych mężów Jana zwanego Kiesselhuth i Konrada, jego towarzysza, im obu i każdemu z nich oddzielnie, nadaliśmy, dajemy i udzielamy na podstawie dojrzałej rady naszych baronów pewną równinę u stóp grodu powszechnie zwanego Bidgoszczą, niezajętą i opuszczoną, dla założenia lub zasadzenia tam miasteczka lub miasta, posiadającego i przestrzegającego prawa niemieckiego magdeburskiego, które to miasto winno nazywać się Kunigesburg.
    • Autor: Kazimierz Wielki
    • Opis: fragment przywileju lokacyjnego miasta Bydgoszczy. Tłumaczył Józef Wolf, „Przegląd Bydgoski”, Bydgoszcz 1938.
  • Mieszkam tu od zawsze
    gdzie indziej nie umiałbym
    i mieszkać nie pragnę…
    Miasto nad rzeką
    biegnące w górę schodami
    ulic i uliczek
    barwna paleta
    mostów i parków
    na zawsze mych wzruszeń stolicą…
  • Sygnał naszej rozgłośni jest echem naszych serc
    wplata nutki radości
    w każdy świt i w każdy zmierzch
    płynie do mnie melodia, którą co dnia powtarza mi rzeka Brda
    Rzeka jest zakochana w swoim mieście tak samo jak ja
    Zielono jest w mojej Bydgoszczy
    zielony park, zielony skwer
    (…)
    Bydgoszcz wokół rozkwita
    rozrasta się, i wzdłuż, i wszerz, aż po las
    Ptaki w gwarnych ulicach tę piosenkę śpiewają co dnia…
  • To nazwisko tak po prostu wpadło mi do głowy. Nie mam nic do Bydgoszczy – w latach 90. poznałem w „Mózgu” przy ulicy Gdańskiej wielu przyjaciół. I właśnie z życiem kulturalnym tego klubu przede wszystkim kojarzy mi się wasze miasto. Nie można tu wyciągać prostych analogii.
    • Autor: Tymon Tymański
    • Opis: w odpowiedzi na protesty niektórych bydgoszczan po tym, jak ogłosił że bohater jego filmu komediowego będzie nosił nazwisko Jerzy Bydgoszcz.
  • Ulica biegnąc spadła z mostu do kanału.
    Prysła tafla zwierciadła i srebrzy się w szczątkach,
    prąd je porwał i niesie zielony z zapału,
    tańczący na zakolach, szumiący w zakątkach.
    I rośnie nie wstrzymanym podniecany biegiem,
    i zieloną przemocą rwie brzeg i przeszkody.
    Zbielały z przerażenia spichlerze nad brzegiem
    i przysiadły w przestrachu nadrzeczne ogrody.
    Aż zuchwalec na gwałty niebaczny i guzy
    szalejąc – wpłynął w chytrze zastawione sidła.
    Osaczyły go mosty, skuły zastawidła
    i porwały za gardło twardą pięścią – śluzy.
    Zachłysnął się, zapienił i zsiniały w pętach
    tak głową walił w groble aż deszcz krople trysnął,
    aż się twardy chwyt śluzy śmiertelnie zacisnął –
    wtedy ścichł, w szmaragdowych zamkniętych odmętach.
    Ścichł i zmarniał w okowach. Dawnych sił ostatkiem
    zwlókł się między uliczki, ogrody, podwórza,
    by brać na zgięte barki – tratwy, kutry, statki
    i pokornie spichlerzy obmywać podnóża.
    Czemu spichlerze nie są pałacami dożów,
    a berlinki nie wożą jak lotne gondole
    złotej pieśni kanałów otwartemu morzu,
    otwartemu na wszystkie błękitne swawole?
    „Wenecja” – tak się tęskny zwie sen wyrobnika –
    sen rozwiał się z ostatnim słonecznym przebłyskiem;
    została chmura „Bydgoszcz” – w chłód liter zamyka
    dni mych zieleń, śluz twardym je wiążąc uściskiem.
  • Znów twoja Bydgoszcz jedyna
    jest polskim miastem jak była
    już się niedola skończyła
    nad twoją najdroższą Brdą.
  • Z każdym kolejnym przystankiem w autobusie gęstnieje zapach bydgoskiego poranka: kawy, papierosów, ledwo przetrawionej wódy, kiełbachy i topionego sera zjedzonego z wczorajszym chlebem.Dezodorant Rexona i woda kolońska Old Spice przegryzają się z wonią swetrów przesiąkniętych dymem i przedwczorajszych podkoszulków.
  • Fordon ciemnieje wcześnie. Latarnie znajdują się tylko przy głównych ulicach, niektórym utrącono głowy, pozostałe nie palą się jeszcze z innego powodu. Droga łącząca dzielnicę z resztą Bydgoszczy również bywa nieoświetlona. Jest jeszcze ciepło, więc wina wciąż pija się pod chmurką. Nie ma tutaj knajp. Nie ma tutaj bibliotek, kin, pubów z bilardem, nie ma klubów tanecznych ani ogniska kulturystycznego, nie ma placów zabaw ani kwiaciarni, nie ma kręgielni, pływalni czy hali do koszykówki. Salonów z flipperami również nie ma, podobnie jak działek. Są tylko niewielkie ogródki, do których schodzi się po brązowych schodach z pierwszych pięter bloków. Bloki te ciągną się w nieskończoność czy jeszcze dalej, do morza, osadzone na zielonych wzgórzach i wrosłe w kotliny, czteropiętrowe i dziesięciopiętrowe, przedzielone przez parkingi, przedszkola, podstawówki tysiąclatki i dyskonty spożywcze o dachach pokrytych blachą falistą. W chaszczach Fordonu chrumkają dziki. Kuny skaczą po gałęziach. Lis myszkuje w śmietniku. Piszczą opony – młodzi jeżdżą za osiedlem tam i z powrotem w swoich oplach i polonezach. Szarpią kierownicami i piją kujawiaka za złoty sześćdziesiąt dziewięć.

Zobacz też: