Ignacy Chrzanowski

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Ignacy Chrzanowski (1866–1940) – polski historyk literatury.

  • Poczucie piękna powstało z popędu miłosnego, a sztuka pierwotna to dziecię miłości płciowej.

Pamiętnik[edytuj]

  • Kiedy [pies] Bryś zdechł, płakałem pół dnia. Po obiedzie wdziałem na ubranie białą koszulę, do drugiej taczki, zamiast chorągwi przyczepiłem chustkę, Brysia wpakowałem na taczki, które popychał syn kucharki, Jacek, a ja szedłem przed taczkami, ubrany w ową koszulę i niosąc chorągiew i śpiewałem jakieś pieśni kościelne ku straszliwemu oburzeniu matki. Brysia pochowaliśmy pod gruszką w ogrodzie, naprzeciwko ganku, na prawo. Ale przed pogrzebem wyrwałem mu ze łba kilka włosów i włożyłem je na pamiątkę do pudełka od landrynek.
    • Źródło: Marzena Florkowska, Wnosił jasną smugę humoru. Profesor Ignacy Chrzanowski we wspomnieniach, „Alma Mater” nr 92, maj 2007, s. 32.
  • Matka mi opowiadała, że od wczesnego dzieciństwa ze starszym ode mnie o dwa lata i pięć miesięcy bratem Oleczkiem bijałem się na pięści i że pomimo że brat był ode mnie silniejszy, kończyło się na tym, że go pobijałem, a to dzięki rozmaitym fortelom w rodzaju podstawiania nogi, a w razie potrzeby gryzienia go w nos albo w ucho. Dzisiaj już nikogo nie gryzę, natomiast do fortelów uciekam się, w razie potrzeby, do dziś dnia.
    • Źródło: Marzena Florkowska, Wnosił jasną smugę humoru…, op. cit., s. 32.
  • Od wuja Zygmunta, właściciela majątku Ruda w łukowskim, odległego od Burca, wsi rodzinnej mojej matki, o kilka wiorst, dowiedziałem się, że kiedy przyszedłem na świat, to ojciec żałował, że nie córka, ale że kiedy mi się bliżej przypatrzył, powiedział: – Może będą z niego ludzie!
    • Źródło: Marzena Florkowska, Wnosił jasną smugę humoru…, op. cit., s. 32.
  • Pierwszym proboszczem z Huszlewa, którego pamiętam, był stary ks. Garbaczewski. Raz przyjechał w Wielką Sobotę, ażeby święcić stoły z pieczywem i mięsiwem. Stoły nie były jeszcze gotowe, a ksiądz mruczał: – Bardzo mi się to nie podoba, na co ja huknąłem spod stołu: – Spróbuj stary, a spodoba ci się! Po odjeździe księdza matka wyłoiła mi skórę. Trochę płakałem, daleko głośniej wrzeszczałem, ale w gruncie rzeczy byłem bardzo z siebie kontent.
    • Źródło: Marzena Florkowska, Wnosił jasną smugę humoru…, op. cit., s. 33.

O Ignacym Chrzanowskim[edytuj]

  • Chrzanowski każdy wykład miał napisany. Nie czytał, mówił wedle pamięci, ale tekst napisany kładł przed sobą niczym dyrygent trudną partyturę. Na swoim jubileuszu, kiedy w roku 1936 wręczyliśmy mu w Krakowie księgę pamiątkową uczniów, przyznał się, że ani jednego wykładu w życiu nie wygłosił bez przygotowanego uprzednio na piśmie tekstu. W tych okolicznościach można było wykładać pięknie, a nie chłeptać pospiesznie swoją prelekcję – jak to dzisiaj czynimy – niczym zupę w uniwersyteckiej stołówce.
    • Autor: Kazimierz Wyka
    • Źródło: Marzena Florkowska, Wnosił jasną smugę humoru…, op. cit., s. 30.
  • Największą frekwencją cieszyły się wykłady historycznoliterackie Ignacego Chrzanowskiego. Świetny ten profesor, potrząsając na wyżynach katedry pod Kopernikiem swą srebrzystą, lwią grzywą, czarował tłumy wiernych polonistów dużą wiedzą, barwną wymową, piękną postawą, stylowym gestem. Przestronna sala nie mogła wówczas pomieścić wszystkich słuchaczy. Miejsca siedzące i stojące były szczelnie wypełnione. Studenci wisieli na oknach i drzwiach i zwartym wieńcem obsiadali stopnie katedry, dosłownie aż do samych stóp profesora.
    • Autor: Zygmunt Leśnodorski
    • Źródło: Marzena Florkowska, Wnosił jasną smugę humoru…, op. cit., s. 29.