Соланж Маррио «Ничто, или Последовательность»
Соланж Маррио «Ничто, или Последовательность» (фр. Solange Marriot «Rien du tout, ou la consequence») — эссе Станислава Лема, замаскированное под рецензию на вымышленную книгу. Впервые опубликовано в авторском сборнике аналогичных произведений «Абсолютная пустота» 1971 года.
Цитаты
[править]Потребность в честности — червь, разъедающий всю современную литературу. Поскольку больше всего мучений причиняет ей стыд от невозможности быть одновременно писателем и подлинным человеком, то есть серьёзным и честным. Ведь проникновение в сущность литературы доставляет страдания, схожие с теми, что испытывает впечатлительный ребёнок, которого просветили в вопросах пола. Шок ребёнка — это внутренний протест против генитальной биологии наших тел, которая кажется предосудительной с точки зрения хорошего тона, а стыд и шок писателя — осознание того, что он неизбежно лжёт, когда пишет. <…> В прежние времена такого противоречия не существовало, потому что не существовало свободы; литература в эпоху веры не лжёт, она только служит. Её освобождение от такого, то есть обязательного, служения положило начало кризису, который сегодня принимает формы жалкие, если не исходно непристойные. | |
Potrzeba uczciwości jest tym robakiem, który wyjada nam dziś całą literaturę. Główną jej dolegliwość stanowi bowiem wstyd, że nie można być jednocześnie pisarzem i człowiekiem całkowicie, tj. z pełną powagą, uczciwym. Wtajemniczenie w istotę literatury sprawia bowiem dolegliwość bardzo podobną do tej, od jakiej cierpi wrażliwe dziecko, gdy seksualnie uświadomione. Szok dziecka jest formą niezgody wewnętrznej na genitalną biologię naszych ciał, która zdaje się domagać potępienia ze stanowiska dobrego smaku, a wstyd i szok pisarza są uświadomieniem nieuchronności kłamstwa, jakie popełnia się pisząc. <…> Przeszłość nie znała tego zażenowania, bo nie była wolna; literatura w epoce wiary nie kłamie, lecz tylko służy. Jej emancypacja z takich, to jest: koniecznych służb, zapoczątkowała kryzys, którego formy bywają dziś żałosne, jeśli nie od razu — obsceniczne. Żałosne: bo powieść, opisująca własne powstawanie, to pół spowiedź, a pół blaga. |
… «автороман» напоминал фокусника, демонстрирующего публике изнанку своих трюков; антироман же должен был ничего не изображать — даже саморазоблачения волшебства. Он обещал ничего не сообщать, ни о чём не уведомлять, ничего не означать, только быть, как облако, табурет, дерево. В теории это превосходно. Но теория не оправдала надежд, ведь не каждый может вдруг стать Господом Богом, создателем независимых миров, и уж наверняка им не может стать литератор. Поражение предопределено проблемой контекстов: от них, то есть от того, что вообще не сказано, зависит смысл того, что мы говорим. В мире Господа Бога никаких контекстов нет, стало быть, его мог бы с успехом заменить лишь мир в равной мере самодостаточный. Хоть на уши встань — в языке этого никогда не получится. | |
... „samopowieść” była jak magik, pokazujący publiczności podszewkę swych sztuczek; antypowieść miała być już nieudawaniem niczego — nawet samodemaskującego się czarnoksiężnika. A więc? Obiecała obiecała niczego nie komunikować, o niczym nie powiadamiać, nic nie oznaczać — lecz tylko być jak chmura, stołek, jak drzewo. W teorii to ładne. Zawiodła jednak, bo nie każdy może być zaraz Panem Bogiem, stwórcą autonomicznych światów; a już na pewno nie może nim być literat. Decyduje o klęsce sprawa kontekstów: od nich, czyli od tego, co nie wypowiedziane wcale, zależy sens tego, co powiadamy. Świat Pana Boga żadnych kontekstów nie ma, więc tylko taki mógłby go skutecznie zastąpić, który jest równie samowystarczalny. Żebyście się na głowie postawili, nigdy się to nie uda — w języku. |
Антироману хотелось взять за образец математику: она ведь тоже не создаёт ничего реального! Верно, но математика не лжёт, поскольку делает только то, что должна. <…> Писатель, поскольку его не понуждает такая необходимость — поскольку он так свободен, — всего лишь заключает с читателем свои тайные соглашения; он уговаривает читателя предположить... поверить... принять за чистую монету... но всё это игра, а не та чудесная несвобода, в которой произрастает математика. Полная свобода оборачивается полным параличом литературы. | |
Antypowieść chciała się wzorować na matematyce: ta przecież niczego realnego nie tworzy! Tak, ale matematyka nie kłamie, bo robi to tylko, co musi. <…> Pisarz, ponieważ nie działa pod taką koniecznością, ponieważ jest taki wolny, zawiera tylko z czytelnikiem swoje ciche ugody; namawia, żeby czytelnik zechciał założyć... żeby uwierzył... żeby przyjął za dobrą monetę... ale to jest zabawa, a nie owa cudowna niewola, w której matematyka się rozrasta. Wolność zupełna jest zupełnym paraliżem literatury. |
Для [художественной] литературы быть честной, то есть не лгать, означает то же, что не существовать. | |
Dla literatury być uczciwą, to jest, nie kłamać, znaczy tyle samo, co — nie być. |
Негоже так маневрировать между бытием и небытием. Поэтому следовало, оставив этот пласт примитивных отрицаний, или негативов действия, погрузиться в ничто — очень глубоко, но, разумеется, не ринуться вслепую; урезать небытие всё сильнее — это большой труд, огромные усилия; и вот оно, спасение для искусства, ведь речь идет о целой экспедиции в бездну всё более абсолютного, все более огромного Ничто, стало быть, о процессе, драматические перипетии которого можно описать — если получится! | |
Z bytu do niebytu nie wolno przeskakiwać takimi manewrami. Należało zatem porzucić błonkę prymitywnych zaprzeczeń, czyli negatyw akcji, aby zanurzyć się w nicości — bardzo głęboko, aby runąć w nią, nie na oślep, zapewne; zujemniać niebyt coraz potężniej — to musi być znaczny trud, wielki wysiłek; i oto ratunek dla sztuki, ponieważ chodzi o całą ekspedycję w otchłań coraz bardziej dokładnego, coraz większego Nic, a zatem o procesie, którego dramatyczną perypetię, zmaganie można opisać — byle się udało! |
В предпоследней главе, чувствуя головокружение, мы понимаем, что достигнут абсолют отрицательного. Вопрос неприезда какого-то мужчины на каком-то поезде, несуществование времен года, погоды, стен дома, квартиры, лиц, глаз, воздуха, тел — всё это осталось далеко позади, на поверхности, которая, поглощенная своим последующим развитием, этой раковой опухолью алчущего Ничто, перестала существовать даже как отрицание. | |
W przedostatnim rozdziale postrzegamy z zawrotem głowy, że został właśnie osiągnięty absolut ujemny. Sprawa nieprzybycia jakiegoś mężczyzny, jakimś pociągiem, niebyt pór roku, klimatu, murów domu, mieszkania, twarzy, oczu, powietrza, ciał — wszystko to pozostało daleko za nami, na powierzchni, która, skonsumowana dalszym rozwojem, ową rakowatością zachłanną Niczego, przestała istnieć nawet jako negacja. |
... у мадам Соланж рассказчик ничего не может испугаться, потому что его не существует. Что же в таком случае происходит? Язык сам начинает подозревать, а затем понимать, что никого, кроме него, нет, что, имея значение (если он имеет) для любого, для всех, он поэтому не является, никогда не был и не мог быть выражением личности; отрезанный сразу от всех уст, как исторгнутый всеми солитёр, как прелюбодейный паразит, пожравший своих хозяев, убивший их так давно, что всякое воспоминание об этом преступлении, совершенном бессознательно, угасло и стёрлось, язык, как оболочка воздушного шара, упругая и крепкая, из которой незаметно всё быстрее выходит воздух, начинает съёживаться. Это затмение речи не является, однако, бредом, это и не страх (снова пугается только читатель, он, как бы per procura, переживает эти совершенно деперсонализированные мучения); ещё на несколько страниц, ещё на несколько минут хватает механизмов грамматики, жерновов существительных, шестерней синтаксиса, мелющих всё медленнее, но до конца точно... небытие, которое разъедает их насквозь... — и так всё заканчивается, вполфразы, вполслова... Этот роман не кончается, он прекращается. Язык, вначале, на первых страницах, простодушно верящий в свою независимость, теперь подточенный тайной изменой, нет, скорее — познающий правду о своём внешнем, незаконном происхождении, о своих позорных злоупотреблениях (ибо это Судный день литературы), язык, сознающий, что являет собой вид инцеста, кровосмесительной связи небытия с бытием, — сам от себя самоубийственно отрекается. | |
... u pani Solange narrator nie może się niczego przestraszyć, bo go wszak nie ma. Cóż więc zachodzi? Sam język zaczyna podejrzewać, a potem rozumieć, że nikogo poza nim nie ma, że znacząc (o ile znaczy) dla każdego, dla wszystkich, tym samym nie jest i nigdy nie był, nie mógł być ekspresją osobową; odrąbany od wszystkich naraz ust, jako wszechwypluty tasiemiec, jako cudzołożny pasożyt, który pożarł swych gospodarzy, który zabił ich tak dawno temu, że w nim wszelka pamięć zbrodni owej, nieświadomie dokonanej, wygasła i starła się, ten język, niczym powłoka balonu, dotąd prężna, jędrna, z której niewidzialnie, coraz szybciej uchodzi powietrze, poczyna się zapadać. To zaćmienie mowy nie jest jednak bełkotem; nie jest i strachem (lęka się znów — tylko czytelnik, to on, niejako per procura, przeżywa tamtą, totalnie zdepersonalizowaną męczarnię); pozostają jeszcze przez parę stron, parę chwil maszynerie gramatyki, młyńskie kamienie rzeczowników, tryby składniowe, mielące coraz wolniej, lecz do końca precyzyjnie, nicość, która je przeżera na wylot — i tak się to kończy, w pół zdania, w pół słowa... Ta powieść nie kończy się: ona ustaje. Język, zrazu, na pierwszych stronach pewny siebie, naiwny, zdroworozsądkowo wierzący we własną suwerenność, podmyty w milczeniu zdradą, nie, raczej — docierający do prawdy o swoim zewnętrznym nieprawym pochodzeniu, o swym nadużyciu haniebnym (bo to jest Sąd Ostateczny literatury), język, dorozumiawszy się, iż stanowi formę incestu — kazirodczego związku niebytu z bytem — sam się siebie, samobójczo, wypiera. |
Перевод
[править]В. Кулагина-Ярцева, 1993